Pierwszy postój (bo jednak warto na chwilę zjechać by się zresetować i chwilę odpocząć w drodze) wypadł na MOPie Popowo :). Szybkie siku, bananek i chwila relaxu bo na parkingu pusto i cicho. I dalej w drogę.
Korzystając z tego że zrobiło się w poniedziałek wielkanocny ciut chłodniej skorzystaliśmy z odstawionego Dustera i pojechaliśmy na zakręt śmierci pod Szklarską Porębą. Tam okazało się że obok szą jakieś nieczynne sztolnie kopalni pirytu - więc czemu nie podejść kawałek ścieżką. Po drodze znaleźliśmy też punkt widokowy (poniżej) który dzięki temu że na drzewach jeszcze nie było liści ukazał nam taki widok:
Szklarska Poręba to raczej taki kurort gdzie stracimy kasy trochę (ale chyba o to chodzi w tych całych wyjazdach. Tego dnia tylko sprawdziliśmy co i gdzie możemy "obrobić" może podczas przyszłorocznego wypadu w góry. Czyli Szrenica, Końskie głowy i kilka innych miejsc tam w górach. Miasta mam dość i ma służyć jako baza noclegowa i ewentualnie żeby coś zjeść.
Powrót to mała przejażdżka bocznymi drogami w kierunku S3. Bo to fajne zapomniane i ciekawe widokowo miejsca, Kręte drogi i stare zabudowania. Przy okazji zatrzymaliśmy się na chwile w Bolesławcu by z bliska w końcu przyjrzeć się wiaduktowi kolejowemu. Musze przyznać że imponująca budowla i świetnie się prezentuje. Obok powstały obiekty sportowo rekreacyjne ale inwestycja jeszcze nie jest całkowicie skończona. Polecam zatrzymać się i pójść nad brzeg Bobra który sobie świetnie szumi pod wiaduktem.
Ogólnie? Jeździ się tym autkiem spoko. Spalanie to średnia jakieś 7,7 l/100 km. Nie zapierdzielam ile fabryka dała bo to nie rajdówka, myślę że gdybym chciał jeździć szybciej Dacią wziąłbym sobie Logana lub Sandero. Było fajnie jak zwykle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz